czwartek, 16 lipca 2015

Recenzja - Tusz do rzęs Wonderfull Wake Me Up, Rimmel

Jakiś czas temu informowałam Was, że zostałam ambasadorką marki Rimmel, w ramach tego otrzymałam do przetestowania dwa kosmetyki. Troszkę czasu już minęło, dzięki temu zaznajomiłam się z tymi produktami i chcę wam dziś opowiedzieć o jednym z nich mianowicie maskarze. 


OD PRODUCENTA
Obudź swoje spojrzenie dzięki maskarze Wake me up z witaminami i ekstraktem z ogórka.
Teraz Twoje rzęsy nie tylko będą wyglądać świetnie ale również będą czuć się świetnie!
Nadaj im pełną objętość, wydłużenie i uniesienie by uzyskać efekt szeroko otwartego oka. Precyzyjna szczoteczka z miękkimi, otulającymi włóknami dociera do każdej rzęsy wyraźnie ją podkreślając nie zostawiając grudek. Formuła wzbogacona o ekstrakt z ogórka i witamin sprawi, że Twoje spojrzenie będzie świeże i pełne energii.

MOJA OPINIA
Opakowanie
Tusz ma tradycyjne opakowanie, nie zaskakujące niczym szczególnym. Jest ładne, estetyczne, charakterystyczne już dla tuszów Rimmel z linii Wonderfull. Natomiast szczoteczka wykonana jest z włosia, nie jest silikonowa. Ma wcięcie na środku, zaś przy brzegach jest wypukła. Taka konstrukcja nie ułatwia makijażu, wręcz przeciwnie sprawia, że wykonywanie go staje się nieporęczne. Przy tym jest jak dla mnie strasznie duża. Może sprawdza się przy długich rzęch, niestety dla posiadaczek krótkich (takich jak ja mam) jej używanie staje się wręcz uciążliwe.  

Zapach
Tusz zawiera ekstrakt z ogórka i nim miał też pachnieć. Jak dla mnie był on tylko lekko wyczuwalny przy pierwszym otwarciu. Teraz absolutnie go nie czuję. Ogólnie nie przypadł mi do gustu, był jakiś taki sztuczny. Myślę, że rola maskary sprowadza się do innych funkcji, a zapach miał być miłym dodatkiem, aczkolwiek nie był.

 
Konsystencja
Zbyt leista. Schnie na rzęsach zdecydowanie zbyt długo.


Działanie
Tusz nie nadaje rzęsą objętości, nie pogrubia ich, kiepsko wydłuża, tylko lekko unosi. Jednym słowem nie robi tego czego byśmy od niego oczekiwały, a tym bardziej tego o czym zapewniał producent. Tusz przeznaczony jest głównie do porannego looku, a raczej makijażu w stylu no make up. Żeby osiągnąć w miarę zadowalający efekt trzeba nałożyć go kilkakrotnie. Mimo to rzęsy wyglądają na nieumalowane. Zbyt duża szczoteczka i zbyt leista konsystencja sprawiają, że maskara odbija się na powiekach tworząc tzw. pandzie oko. Bez demakijażu po makijażu ani rusz. Jedyny plus jaki w nim dostrzegłam jest taki, że dość dobrze rozdziela rzęsy, nie skleja ich, nie obsypuje się i nie pozostawia grudek. Jest to jednak zdecydowanie za mało jak na tusz tej marki. Oczekiwałam od niego dużo więcej.



Cena: 35 zł
Pojemność:
11 ml
Ilość zużytych opakowań:
W trakcie pierwszego
Używam od:
miesiąca
Ponowny zakup:
Zdecydowanie nie

6 komentarzy:

  1. Mam podobne odczucia co do tego tuszu :( niestety nie jest to produkt, który kupię ponownie.

    OdpowiedzUsuń
  2. A miałam go kupić, dobrze, że tego nie zrobiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. czyli taki średniak, dobrze, że nie skleja.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przepadam za tuszami z "Rimmel'a", u mnie się nie sprawdzają :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Od Rimmela zawasze wymagam wiecej :) chociaz najgorzej tez nie jest, ale nie za taką cenę! ;) pozdrawiam, zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń